sobota, 22 czerwca 2013

Notka wstępna


Bardzo się cieszę, że wpadłeś na tego bloga. Nieważne, czy zrobiłeś to specjalnie, czy po prostu przewinęłam Ci się przez tysiące innych blogów, które oglądasz. Jeżeli jesteś zainteresowany poznaniem niezwykłego języka, którym władała matka smoków, Daenerys Targaryen, zostań tu na chwilę, a nie pożałujesz!






Język valyriański jest już drugim sztucznym tworem, po dothraki,  przeznaczonym specjalnie dla największych fanów Pieśni Lodu i Ognia. Dzięki nauce tych języków łatwiej utożsamiamy się z bohaterami, poznajemy całe uniwersum Westeros oraz możemy choć przez chwilę spojrzeć na świat z perspektywy naszych ulubionych postaci. 

Wielu ludzi jednak sceptycznie podchodzi do nauki tego typu języka. "Po co uczyć się valyriańskiego? Przecież to sztuczny język, nie przyda mi się w prawdziwym życiu! Stracę tylko mój cenny czas!" Nic bardziej mylnego! Oto parę plusów wynikających z nauki valyriańskiego/sztucznych języków ogólnie:

  • Przykład. Jak wiadomo, nikt już dzisiaj nie rozmawia po łacinie. Jest to martwy język, którym nie mówi się w żadnym kraju na świecie. A jednak wiele osób decyduje się go nauczyć. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta: dzięki temu ćwiczymy ogólne pojmowanie języków. Im więcej ich znamy, tym łatwiej zapoznajemy się z nowymi. Zwłaszcza, że wiele języków pokrywa się ze sobą. Nawet/zwłaszcza te sztuczne, które swoje podstawy biorą z istniejących i popularnych języków świata: angielskiego, francuskiego, hiszpańskiego czy właśnie łaciny!
  • Tak, to prawda: nie porozumiesz się valyriańskim w żadnym konkretnym mieście, w żadnym konkretnym kraju, na żadnym konkretnym kontynencie, ale mogę Ci zaświadczyć, że rozmowa z drugim pasjonatem tego języka/PLiO jest bezcenna! Uwielbiam rozmawiać na forach internetowych z innymi miłośnikami PLiO/GoT: mimo, że ich nie znam czuję się jakbym rozmawiała z wieloletnimi przyjaciółmi! Jest to naprawdę niezwykle magiczne uczucie!
  • A teraz wyobraź sobie minę kogoś, z kim się kłócisz i nagle zaczynasz mówić po valyriańsku. Nieznany mu, twardy, "groźny" język na pewno go zaskoczy! Dodatkowo można "przyszpanować" w towarzystwie: w końcu niecodziennie się spotyka kogoś władającego tego typu językiem :)
  • Dzięki poznaniu języka Westeros (nawet tylko podstaw) będziesz mógł się poczuć jak jeden z głównych bohaterów Pieśni Lodu i Ognia! Wyobraź sobie siebie jako Aryę, Daenerys, Aegona czy Rhaegara: nie wiem jak Ty, ale ja uwielbiam utożsamiać się z moimi ulubionymi postaciami! Pozwala mi to lepiej zrozumieć książkę i czuć swoistą więź z bohaterami (chociaż nie wiem czy w przypadku Martina jest to bardzo mądre... w końcu valar morghulis!)
  • I ostatnia zaleta z mojej strony, lecz według mnie najważniejsza. Hobby! To proste: nauka valyriańskiego ma być zabawą, a nie przymusem! Dla mnie języki są pasją, kocham się ich uczyć. Więc gdy tylko moje rączki dorwały się do języków z uniwersum Pieśni Lodu i Ognia musiałam się z Tobą nimi podzielić! Po prostu pamiętaj: nauka ma być PRZYJEMNOŚĆĄ, ROZRYWKA, HOBBY! A kto wie czy z czasem nie zamieni się w pasję :)







Chciałabym tylko nadmienić, że valyriański jest dopiero w toku powstawania. Wynalazcy tego języka regularnie wydają aktualizacje, więc wystarczy lekka doza cierpliwości, a nim się obrócimy, valyriański rozwinie się w takim samym stopniu jak dothraki! Także przeglądajcie regularnie mojego bloga, gdyż będę tutaj systematycznie dodawać nowe notki oraz uzupełnienia do starych, jeśli te będą potrzebowały aktualizacji.



Valar morghūlis.


Po prawej stronie bloga widać listę "notki, nad którymi aktualnie pracuję". Oznacza to, że wymienione w tej liście posty ukażą się już niedługo.


7 komentarzy:

  1. To co, kiedy pierwszy artykuł? :D Szczerze powiedziawszy chciałem poznać trochę valyriański ze strony autora języka - zawiódł mnie jednak mój angielski, bo nie znam tak dobrze tego języka, by w uczyć się w nim innego. xD'
    Czekam na twoje notki. No, valyriański jest chyba bardzo fleksyjny, więc Polak nie powinien mieć z nim większych problemów z przypadkami. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Też czekam na ciąg dalszy :) najgorzej z wymowa, reszta to żmudna praca, i nie ma co liczyć na profesjonalnie skonstruowany podręcznik raczej ;) każde wstępne przetrawienie przez kogoś, kto ma czas i konstruuje zdania itd., jest bezcenne, więc super, że jest ten blog. Dyskonta wymowa, żeby ktoś fachowo to umiał/a nagrać...

    OdpowiedzUsuń
  3. Czekam i czekam i czekam... Kurczę, szybko bo się zagotuję, spalę i umrę... a nie, smoki nie giną od ognia. ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajnie by było mówić po valyriańsku :) Tak więc z niecierpliwością czekam na nową notkę! ;3

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam i nie mogę się doczekać na kolejną notkę :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przepraszam za zwłokę! Naprawdę, nie sądziłam że ktokolwiek będzie zainteresowany moimi postami o valyriańskim. Zarzuciłam pomysł prowadzenia tego bloga, jednak widząc Wasze zainteresowanie biorę się do roboty! Może to zająć chwilę czasu, ale patrząc że tyle czekaliście, to parę dni zwłoki nie zrobi różnicy (mam nadzieję :))

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Już nie mogę doczekać się słowniczka! :D

    OdpowiedzUsuń